archiwum wpisów z grudnia 2006

Szukanie pracy w korporacji - subiektywny survival guide

Osobiście myślę, że praca w międzynarodowej korporacji powinna być punktem obowiązkowym w karierze każdego programisty (i zawodów zbliżonych). Chyba inaczej nie można się przekonać jak bardzo polskie firmy są zaściankowe i jak nieporadne są firmy „małe ale z pomysłem”. Obojętnie co się myśli o globalizacji, faktem jest, że duży może więcej, robi więcej i robi to inaczej. Później możesz zostać szefem świetnie prosperującej firmy garażowej „Ja ze Szwagrem” czym możesz uszczęśliwić siebie i swoją rodzinę na siedem pokoleń w przód i trzy wstecz — ok, powodzenia. Ale otarcie się choćby o międzynarodowego giganta wydaje mi się konieczne dla nabrania dystansu, szerszego spojrzenia i kilku kluczowych doświadczeń. Równocześnie jednak wolałbym na razie pozostać w kraju, w którym mam rodzinę, żonę i koty (<ins title="dodane jakiś czas później"> i psa</ins>). Pozostaje więc praca w polskim oddziale jakiejś międzynarodowej firmy, których (na szczęście dla mojego planu, na nieszczęście dla antyglobalistów) mamy w Polsce co najmniej kilka. Tak to sobie wykoncypowałem i taką drogą zamierzam podążać. Ponieważ plan ten realizuję od kilku miesięcy (powyższa myśl dojrzewała powoli), zdążyłem odbyć kilka rozmów o pracę czy innych tam interview. Pozwolę sobie zatem zanotować kilka prostych punktów, które powinienem mieć zawczasu lepiej przemyślane i być może pracowałbym w nowej firmie nie od zeszłego piątku, a już jakiś czas wcześniej.