rekrutacja
Taka sobie refleksja po krótkiej inspekcji stanu/postępu prac w zespole — warto się upierać przy „głupich” zadaniach podczas przesłuchania kandydatów na programistów. Warto kazać im rozpisywać na kartce problemy, z którymi nigdy się nie spotkają w prawdziwym życiu. Warto pytać i dociekać dlaczego takie a nie inne rozwiązania stosują. Warto sprawdzić czy rozumieją sugestie, czy „chwytają” podpowiedzi i kojarzą.
Patrząc na dokonania (wciąż) młodego stażem kolegi W jestem pewien, że zespół został zasilony w najlepszy wtedy możliwy sposób i że nie wymaga to już ode mnie żadnej interwencji i ani odrobiny nadzoru. Patrząc na postępy całkiem nowej koleżanki T jestem spokojny o to, że każda zainwestowana chwila prowadzi w dobrym kierunku, ustawia na właściwe tory i nie zostanie zmarnowana. Patrząc na stos odrzuconych CV i kartek zapisanych idiotycznymi wypocinami jestem pewien, że nie czai(ł) się tam żaden niesamowity talent programistyczny.
Klucz do sukcesu rekrutacji — nie bój się odrzucać 95% kandydatów. Jeżeli wydaje Ci się, że oni nie są warci zachodu, to naprawdę nie są. Większość tych, którzy szukają pracy programisty, zwyczajnie nie zasługuje na to, żeby poświęcać im czas przesłuchania.
A poza tym — jaki jest sens przyjmować do zespołu kogoś, kto nie jest (lub nie rokuje, że już niedługo będzie) lepszym programistą ode mnie. Gorszych od siebie mogę znaleźć na pęczki; jednak znaleźć i utrzymać odpowiednią liczbę lepszych — to sztuka i jedyny sens tej zabawy.
2010.07.25 | 5 komentarzy |
tagi » uczestnicy dramatu
Komentarze
#1 | 2010.07.26 01:16 | Szafranek
True. Biorąc pod uwagę, że z tymi ludźmi przyjdzie potem męczyć się nierzadko całe lata, lepiej powybrzydzać podczas rekrutacji niż potem pluć sobie w brodę.
Inna rzecz, że by dotrzeć do tych 5%, trzeba poświęcić naprawdę dużo czasu. I mieć też im coś do zaoferowania, bo zwykle oni sami (poza wyjątkami nieświadomymi jeszcze swojej wartości) wybierają sobie pracodawców.
#2 | 2010.07.27 10:03 | JJ
Warto kazać im rozpisywać na kartce problemy, z którymi nigdy się nie spotkają w prawdziwym życiu.
Po co? Chyba studia już mają za sobą?
#3 | 2010.07.27 12:00 | MiMaS
Po co? Chyba studia już mają za sobą?
- Studia to jedno, a co kto umie i co umie pokazać to zupełnie coś innego. Nie obchodzi mnie za bardzo co ktoś „ma za sobą” — obchodzi mnie co umie i (ważniejsze) czy umie myśleć.
- Większość z tych, co mają „studia już za sobą”, nie zasługuje na ocenę dostateczną nawet z dowolnego przez siebie wybranego fragmentu programu tychże studiów.
- ThetarPit : Szukanie pracy w korporacji - subiektywny survival guide punkt 3.
#4 | 2010.07.27 15:38 | JJ
Większość z tych, co mają „studia już za sobą”, nie zasługuje na ocenę dostateczną nawet z dowolnego przez siebie wybranego fragmentu programu tychże studiów.
Moja wzmianka o studiach była żartem. Jakby jeszcze oceny o czymkolwiek stanowiły...
Pytałem po co męczyć ludzi problemami z kapelusza. Mało mamy prawdziwych, w dodatku specyficznych dla środowiska, do którego aplikuje kandydat? Niech może spróbuje pofantazjować na tym polu?
A zatrudniać do zespołu lepszych od siebie za, strzelam, 5x mniej, i jeszcze znajdować w tym radość... ech. :)
Czy na pewno szuka Pan dobrych programistów? Bo odniosłem wrażenie, że hybryd robotów i jeleni.
#5 | 2010.07.27 18:41 | MiMaS
Nie widzę absolutnie żadnego sensu w zatrudnianiu pozytywnym opiniowaniu kandydatów nie będących lepszymi programistami ode mnie. I nie ma to nic wspólnego z zarobkami.
A jeśli nazywasz ich „hybrydą robota i jelenia” i uważasz, że wybrzydzam dla jakiejś zboczonej przyjemności — przeczytaj komentarz Szafranka (#1). I cóż... powodzenia na rynku pracy.
EOT, jako że dyskusje z anonimami nigdy do niczego dobrego nie prowadzą.
Uwaga: Ze względu na bardzo intensywną działalność spambotów komentowanie zostało wyłączone po 60 dniach od opublikowania wpisu. Jeżeli faktycznie chcesz jeszcze skomentować skorzystaj ze strony kontaktowej.