kiedy byłem małym chłopcem, hej
Kiedy już wiedziałem, że chcę zawodowo pisać programy, że chcę być programistą, tak naprawdę nie wiedziałem i nie rozumiałem nic. Przez większość "szkolnej młodości" pisałem programy najróżniejsze, małe, średnie i "całkiem spore", na platformy wszelkie jakie się w tym czasie przewinęły przez scenę i moje łapy (począwszy od Atari 65XE, bo ZX Spectrum nie ma co wspominać). To hobby dało mi to pewne pojęcie o tym jak to się robi i chyba ogromnie ułatwiło życie na studiach. Wydawało mi się wtedy, że zawodowe tworzenie oprogramowania to podobna zabawa plus dodatkowo ktoś ci za to płaci — decyzja o wyborze zawodu była prosta. Zbyt prosta.
Kiedy rozpocząłem pierwszą pracę wydawało się jeszcze, że niewiele się pomyliłem. Pojawił się co prawda Klient, pojawiły się Dyskusje, Ustalenia i zaczątki Zespołu ale generalnie pisałem sobie po cichu co chciałem, kiedy chciałem i tak jak sam ustaliłem. Jednak nie był to Prawdziwy Świat; prawdopodobnie dlatego, że firma zatrudniała około 10 osób. Od Prawdziwego Świata byłem jeszcze cholernie daleko.
Zabawa zaczęła się tak naprawdę niedługo po tym jak trafiłem do większej firmy, a właściwie po tym jak została ona przejęta przez pewną dużą firmę krajową. Tutaj skończyło się zwykłe pisanie programów a zaczęła się rzeczywistość Projektów Informatycznych. Okazało się nagle, że cykl życia systemu informatycznego[1] nie jest czysto akademickim rozważaniem. Co gorsza nie jest również Rozwiązaniem ani Dobrym Sposobem — jest bardziej czymś, co ma się na uwadze, niż czymś, czego się faktycznie przestrzega. Nałożenie na to zaleceń wynikających z ISO 9001[2] daje w efekcie pajęczynę zależności, która jest strawna tylko wtedy, gdy się jej zbyt dogłębnie nie analizuje. I tylko na czczo.
Cykl życia systemu informatycznego w najróżniejszych wersjach i modelach znam na wylot. Firmowych norm ISO i tysiąca formularzy nie znam i znać nie chcę (wystarczy, że wiem gdzie ich szukać jeśli zostanę do tego zmuszony). Jednak prawdziwe zrozumienie tego, o co w tej zabawie chodzi i co się wokół mnie dzieje na co dzień, zajęło mi kilka lat obserwacji i zapewne będzie wymagało jeszcze kilku następnych. Na razie wygląda na to, że najważniejsze składniki tego cyrku to:
- polityka
- ludzie
- technologie
- narzędzia
dokładnie w takiej kolejności.
Jeśli jesteś zdolnym studentem politechniki, i jeśli myślisz, że świat stoi przed tobą otworem, że będziesz dobry w tym biznesie i zostaniesz polskim Gatesem tylko dlatego, że perfekcyjnie znasz narzędzia i wszelkie nowoczesne technologie, to jesteś w bardzo dużym błędzie. To dopiero połowa sukcesu — ta łatwiejsza.
[1] analiza - projekt - programowanie - testowanie - wdrożenie, z najróżniejszymi pętelkami i podprocesami
[2] ISO 9001 - Norma Zarządzania Jakością
2004.04.04 | skomentujesz? |
tagi » inżynieria?, teorie i przemyślenia
Komentarze
Brak komentarzy do tego wpisu.
Uwaga: Ze względu na bardzo intensywną działalność spambotów komentowanie zostało wyłączone po 60 dniach od opublikowania wpisu. Jeżeli faktycznie chcesz jeszcze skomentować skorzystaj ze strony kontaktowej.