Rzeczywistość tu jak nieczynne neony

Zapewne tego nie widać, ale sporo się u mnie dzieje. Niestety(?) nie w zakresie tematów, które mogłyby zainteresować potencjalnych czytelników tego bloga. Z waszego punktu widzenia można założyć, że mam coś w rodzaju wakacji. A w ramach zapchajdziury wrzucam tu kilka luźnych przemyśleń zainspirowanych miejscem, w którym się w międzyczasie znalazłem...

moje rano, czy twoje?

Wbrew temu, co od lat z maniakalnym uporem powtarzał jeden z moich byłych szefów, rozproszenie terytorialne zespołu programistycznego nie musi mieć negatywnego wpływu na jego wydajność, czy generalnie mówiąc możliwości.

Co więcej — istnieją czasami sytuacje, w których rozproszenie takie ma zbawienny wpływ na tempo prac. Przykładowo — fakt, że współpracuję z ludźmi oddalonymi o 6 stref czasowych powoduje, że każdego dnia zyskujemy pół dnia roboczego. Odpowiedzi na maile wysłane dzisiaj po południu znajduję jutro z samego rana; moje odpowiedzi znajdą się u adresata akurat wtedy, gdy przyjdzie do pracy. Przesunięcie czasowe powoduje, że unika się znacznej części oczekiwania na reakcję — jedni odpoczywają, gdy inni pracują i nikt nie jest zmuszony robić po nocach czegoś, co „ma być na rano”. Każdy ma swoje rano.

Prawdopodobnie można oprzeć na tym całkiem poważną strategię zarządzania projektem informatycznym...

dzieci we mgle

Coś takiego jak „ogólna świadomość wykształconego informatyka/programisty” nie istnieje. Ponadto ludzie, którzy znają się na jakimś fragmencie szeroko rozumianej informatyki, czy nawet zawężonej do zakresu wytwarzania oprogramowania, nie mają zazwyczaj bladego pojęcia na temat mnóstwa innych fragmentów tej samej rzeczywistości.

Bardzo jaskrawy przykład — FLOSS i WWW. Nigdy nie potrafiłem i nadal nie potrafię pojąć jak to jest możliwe, że wykształceni skądinąd ludzie z pewną charakterystyczną mieszanką zdziwienia i niedowierzania przyjmują sugestie, które dla innych stanowią oczywistość dnia powszedniego. Np. o tym, że MSIE nie jest najlepszą przeglądarką i istnieją poważne powody, żeby tego programu nie używać. Albo że Linux nadaje się do zastosowań domowych, półprofesjonalnych, profesjonalnych i kosmicznych. Albo że OpenOffice sprawuje się lepiej od konkurencji przy redagowaniu poważnych, dużych tekstów a przy okazji wcale dobrze sobie radzi z dokumentami MS Office. O subtelnościach związanych z XHTML+CSS lub zamieszaniem wokół pojęcia „Web 2.0” w ogóle nie ma sensu wspominać.

I żeby było jasne, działa to również odwrotnie — ludzie, których mam na myśli rozmawiają o rzeczach, które Wy, drodzy czytelnicy, prawdopodobnie uznacie za czarną magię.

Na moje własne nieszczęście zdarza mi się poruszać między tymi dwoma światami i w efekcie prawdopodobnie nie wiem nic ani na temat „współczesnego i przyszłego Internetu” ani na temat „ezoterycznych projektów informatycznych”. Niemniej sam fakt, że takie różne światy istnieją równocześnie i że w każdym z nich funkcjonuje pojęcie „programista” wydaje mi się fascynujący. Jakże mało pojemna bywa rubryka „zawód” w formularzach wszelakich... Jakże krótkie jest klasyczne CV...

Komentarze

#1 | 2007.01.14 16:33 | Elsindel

Co do tych dwóch rzeczywistości, to fajna uwaga. Cieszy mnie, że nie tylko ja tak widzę otoczenie -- jest nas więcej. (A przecież ja poznałem dotąd może kilkuset informatyków z dość jednorodnego środowiska mimo wszystko, z kilkoma wyjątkami w dużych firmach.)

Co do OOffice vs MS Office, to z całym szacunkiem dla wysiłków teamu OO -- o ile mają dobrą konstrukcję dokumentu (przemyślane zależności między stylami itp. czego nie można powiedzieć o MS Office 2000/XP/2003, gdzie jest mnóstwo niespójności i błędów nawet), o tyle pod względem ergonomii ich produkty są lata świetlne za Office (powód: mają ten sam nadmiar opcji i cudów, ale znacznie mniej dopieszczone detale, których szorstkość nałożona na siebie nazwajem - bo tych detali jest mnóstwo - powoduje, że z tego nie da się korzystać. Jeszcze. Piszę konkretnie o OO Impress/Draw oraz OO Writer, pozostałych prawie nie używałem.)

#2 | 2007.01.14 18:24 | MiMaS

Elsindel, być może masz rację w sprawie produktów OOo, ale obawiam się, że Twoja opinia może być w pewnym stopniu „skażona” swego rodzaju „zboczeniem zawodowym” jakie niewątpliwie posiadasz na punkcie ergonomii oprogramowania (bez urazy) ;-) Osobiście uważam, że możliwości takiego np. Writera są warte przymknięcia oka na pewne niedostatki interfejsu — przyzwyczaiłem się, nauczyłem i teraz zdecydowanie preferuję Writera nad Worda (tym bardziej, że Word nie ma wydania na Linuksa i jest programem zdecydowanie zbyt drogim).

Ale generalnie nie w tym rzecz — to, co mnie naprawdę fascynuje to fakt, że nie dla wszystkich jest oczywiste o czym my w ogóle w tej chwili rozmawiamy. A wydawałoby się, że „oprogramowanie biurowe” jest najpowszechniej używanym typem oprogramowania (może poza przeglądarką internetową) — w końcu każdy czasem musi napisać jakiś tekst, artykuł, dokumentację, pracę czy książkę nawet...

#3 | 2007.01.15 16:51 | Adam

To mi przypomina jak kiedyś rozmawiałem z java developerami (z pewnością nie z "pierwszej łapanki") i strasznie wywalali oczy jak pokazałem im do czego służy CSS, bo byli przekonani, że do ustawiania backgroundu i wielkości fontów ;)
Myślę że można całkiem swobodnie poruszać się w tych dwóch światach programowania, bez rozterek dotyczących poziomu własnej specjalizacji. Szczególnie, ze nie istnieją one niezależnie od siebie...

#4 | 2007.01.21 13:10 | Shima

Jako zwolennik Open Source broniłbym pakietu OO, ale broni się sam. Zainstalowałem OO sekretarce w firmie ( nie miałem MS Office'a )i kilka dni później usłyszałem: "Trochę inny ten Word, ale fajny".

Pracuję z ludźmi, którzy są w tej samej strefie czasowej, a jedynie oddaleni o 1500 km. Ich rano to moje rano, ale moje "na dziś" i ich "na dziś" dzieli duża różnica czasowa. Rozproszenie zespołu przy dobrej organizacji nie stanowi, jak sądzę, problemu. Problemem bywa podejście i różnice w mentalności.

#5 | 2007.01.30 12:17 | el_suchy

Wszystko zależy od punktu widzenia. Tak się dziwnie składa, że wiedza potrafi być przekleństwem. Np. im więcej wiesz o aparatach fotograficznych paradoksalnie więcej czasu zajmie Ci wybór aparatu. Ty wiesz pewnie bardzo dużo o wadach MSIE, a ja używam go używam (z różnymi dodatkami typy Avant Browser, surowy to raczej ciężko) od 10 lat i na prawdę nic złego mi się nie przytrafiło z tej przyczyny. Nabawiłem się pewnie własnych nawyków, które potrafią mi usprawnić pracę. Nie chce mi się czytać o najnowszych jego dziurach, bo nie mam na to czasu. Kiedyś może przytrafi mi się taki wirus, że mi komputer wyleci w powietrze. Trudno, raz na 10 lat - zdarza się ;-)

Co do linuksów. Jestem zawodowym programistą, co można oczywiście traktować z przymróżeniem oka i brać różne poprawki na to, ale powiem szczerze. Za każdym razem jak mam coś doinstalować do linuksa to mnie szlag trafia, problemy mam praktycznie zawsze, więc dla mnie linuks jako system do zastosowań domowych po prostu odpada.

O OpenOffice już tu była mowa. Ja tylko powiem na swoim doświadczeniu. Próbowałem OpenOffica któregośtam, był on w tych czasach bardzo wychwalany pod niebiosa. W trakcie zwykłego używania Writera, przez ok. miesiąc aplikacja sama zamknęła się bez ostrzeżenia, nie zapisując dokumentu conajmniej kilkanaście razy. Więc skąd się bierze ten cały pogląd, że OO jest lepszy niż MSO. Mówię to o wersji dla Windows, nie wiem czy błędy OO są platform-independent ;-) być może, że nie.

Z takim bagażem doświadczeń na prawdę trudno mi korzystać z wzorców, których zalecasz.

Co do Web2.0 się akurat zgadzam.
Pozdrawiam.

#6 | 2007.01.30 18:29 | Wojciech Bednarski

@el_suchy

Co do linuksów. Jestem zawodowym programistą, co można oczywiście traktować z przymróżeniem oka i brać różne poprawki na to, ale powiem szczerze. Za każdym razem jak mam coś doinstalować do linuksa to mnie szlag trafia, problemy mam praktycznie zawsze, więc dla mnie linuks jako system do zastosowań domowych po prostu odpada.

Bo widzisz, to wynika tylko i wyłącznie z Twojego braku wiedzy na temat GNU/Linuksa, nawet z Twojej wypowiedzi wynika, że uważasz, iż Linuks jest systemem operacyjnym...

 

Uwaga: Ze względu na bardzo intensywną działalność spambotów komentowanie zostało wyłączone po 60 dniach od opublikowania wpisu. Jeżeli faktycznie chcesz jeszcze skomentować skorzystaj ze strony kontaktowej.