Office 2.0

The idea is pretty simple: use a generic web browser and a set of online services to provide all the functionality needed by a computer user, removing the need for any application to be installed on the computer itself. I call it Office 2.0.

Pomysł na pierwszy rzut oka przypomina Network Computer i słusznie, bo jak czytamy na stronie

Office 2.0 is the Network Computer Redux.

Dzisiejszy stan zaawansowania aplikacji webowych w ogólności i pojawiający się co chwilę boom na różne ajaksopodobne technologie powoduje, że jestem w stanie uwierzyć, że to się może udać. Nie dziś, ale... może jutro? Tym bardziej, że lista aplikacji składających się aktualnie na Office 2.0 autora bloga IT|Redux jest (miejscami) całkiem przekonująca. Może za parę lat jedynie specjalistyczne oprogramowanie będzie rezydowało na stałe na lokalnych dyskach twardych, a wszelkie narzędzia standardowe, ogólne i generalnie „office'owe” faktycznie będziemy używać via web? Może specjaliści od grubego klienta staną się dobrze opłacanymi dinozaurami podobnie jak dzisiaj spece od COBOL-a?

Tak czy inaczej, pomysł interesujący i wart śledzenia. Zresztą myślę, że nie tylko dla twórców software'u, ale również dla wszystkich maniaków, którzy aktualnie marnują swoją energię na bredzenie o Web 2.0 w kontekście linków, tagów i pastelowych kolorów...

Komentarze

#1 | 2006.02.06 13:43 | makowski

no, piękna, „platońska" idea... urokliwa, fascynująca (porządkiem, jak dobry matematyczny dowód)
tyle, że nierealna -- bo Przyczyną jest Skutek:
czyli potrzeby odbiorcy.
a nie -- zalety Programu (= systemu, rozwiązania, komputera...)
a potrzeby są bardzo różne; i nie wszystkie są „biurowe" (czy np. -- związane z graniem i zabawami).
stąd raczej wierzę w rozwiązania typu międzyplatformowego (np. PDF) -- ułatwiające wymianę.
choć i tu chęć nieustannego „udoskonalania"
(w celu ABSOLUTYZACJI oczywiście..;-)
-- też wiele złego czyni.

#2 | 2006.02.06 14:06 | MiMaS

Ok, ale... Jeśli zostaniemy w kręgu potrzeb biurowych to chyba miło jest korzystać z tego samego programu bez względu na to czy siedzisz przy swoim Macintoshu czy przy moim PC czy w kawiarence na Alasce przy jakimś tam eskimoskim wynalazku, prawda? Tak już się dzieje np. z pocztą, a niewiele brakuje, żeby było to możliwe z jakimkolwiek klasycznym oprogramowaniem. Zobacz jak tanie wtedy staje się pojedyncze stanowisko biurowe... Albo: gdziekolwiek jedziesz na delegację nie bierzesz ze sobą notebooka — wystarczy, że na miejscu będzie jakikolwiek komp. z dostępem do Sieci... ;-)

#3 | 2006.02.06 20:32 | Shot

Tak z ciekawostek (nie wiem na ile sensownych) – rzuć w wolnej chwili okiem na CosmoPOD.

#4 | 2006.02.07 08:37 | Adam

Wydaje mi się, że główne problemy w zestawieniu specjalizowane aplikacje desktopowe vs. serwery dotyczą:

  1. przepustowości łącz,
  2. mocy obliczeniowej

W kwestii interfejsów możemy zrobić przecież praktycznie wszystko, co rusz oglądamy w przeglądarce tak eleganckie drag'n'dropy (w dodatku elegancko napisane), że dech zapiera itd. Ale nie umiem sobie jakoś wyobrazić, że niewiele brakuje do tego abyśmy uploadowali na serwer powiedzmy jakiś plik CAD-a ważący 2gb i przeprowadzali na nim zasobożerne operacje, przy czym obok setka użytkowników robi dokładnie to samo.

#5 | 2006.02.07 09:39 | Shot

Wydaje mi się, że główne problemy w zestawieniu specjalizowane aplikacje desktopowe vs. serwery dotyczą:

  1. przepustowości łącz,

Gdzieś czytałem, że Google w ramach rozpraszania swoich centrów po świecie ma plan bycia nie dalej niż kilka (trzy?) hopów od każdego. Jak się jeszcze powpinają do sieci co większych dostawców…

  1. mocy obliczeniowej

W zasadzie patrz wyżej (moc obliczeniowa Google). Jasne, że na CAD i inne stricte „specjalizowane” jeszcze poczekamy, ale do prac nad tekstem, arkuszami kalkulacyjnymi czy prezentacjami raczej powinno styknąć i pasma, i mocy.

 

Uwaga: Ze względu na bardzo intensywną działalność spambotów komentowanie zostało wyłączone po 60 dniach od opublikowania wpisu. Jeżeli faktycznie chcesz jeszcze skomentować skorzystaj ze strony kontaktowej.