Ja nie słyszałem po prostu jak pan śpiewał bo byłem zamyślony...
W komentarzu do poprzedniego wpisu Riddle napisał:
Zastanawia mnie, czy napisałbyś coś o tej sieci semantycznej. Bo wiesz, po angielsku to owszem, jasne, może sobie przeczytać zawsze, a po polsku mało co na razie jest. Prawdę mówiąc nie wiem co jest, bo z pojęciem zetknąłem się dopiero u Ciebie.
Doprawdy, zacofanie technologiczne naszego narodu jest przerażające... Zawsze mnie to zadziwiało, że mimo dostępności w Sieci ogromnej ilości informacji w języku angielskim zadziwiająco niewielki jej fragment trafia do polskiego czytelnika. Czyżby bariera językowa? Nie sądzę, może raczej brak mody...?
Dokładnie taka sama sytuacja miała miejsce w 2003 roku, kiedy podjąłem się amatorskiego tłumaczenia książki „Dive Into Accessibility” na język polski. Moje pokraczne „W głąb dostępności” było przed dłuższą chwilę jedynym zwartym opracowaniem na ten temat w języku polskim. Dasz wiarę? Nie było na rynku (mylę się? nie sądzę) ani jednego tłumaczenia jakiejkolwiek książki na temat dostępności stron, sensownego zastosowania CSS czy użyteczności WWW w ogólności. To się zmieniło, oczywiście, dziś prawie każdy wie co to jest „dostępność” oraz jak i po co o nią zadbać. Ale kiedy? Zawsze jesteśmy kilka lat do tyłu...
Z Siecią Semantyczną jest zupełnie podobnie. Świat produkuje rozwiązania od lat, a w Polsce jedynie ośrodki akademickie są bywają zainteresowane na szerszą skalę. W ogólnej świadomości (reprezentowanej np. przez blogi) trudno znaleźć cokolwiek na ten temat. Może poza kilkoma tekstami w gazetach będącymi w praktyce tłumaczeniami lub wariacjami na temat jednego tekstu: artykułu The Semantic Web w Scientific American. Tekstu z maja 2001.
Niedawno Krzysztof narzekał:
Polacy nie potrafią tworzyć hype'u. Wcale, ale to wcale.
Chyba nie do końca miał rację — czasem potrafią, ale najczęściej 2 lata po zdarzeniu...
Jedyny hype, jaki potrafimy tworzyć na bieżąco i w jakim jesteśmy niemal mistrzami świata dotyczy ... przeglądarek. Nie da się ukryć, że firefox.pl działa imponująco prężnie. Grupa AviaryPL bez wątpienia ludzie, z których możemy być dumni. Opera również posiada mocne community w Polsce. MSIE jest krytykowany na co drugim polskim blogu (jakość tej krytyki to jeszcze inna sprawa). Wychodzi na to, że w sprawach przeglądarek jesteśmy zawsze na fali a nawet chwilami przed. Powód? IMHO bardzo prosty — jest się o co pokłócić, a przecież wojna to nasz ulubiony sport narodowy...
Na temat Sieci Semantycznej jeszcze nie ma się z kim ani o co kłócić. Najgłośniejszy aktualnie temat, „Web 2.0”, jak na złość nie chce stać przeciw idei SW, a wręcz jakby przeciwnie. Zresztą zgadzam się ze zdaniem Iana Davisa — „Web 2.0 is an attitude not a technology”. Tymczasem Semantic Web dostarcza technologii, która daje mi podstawy do wypowiadania się w sposób, w jaki to zrobiłem w którymś z poprzednich wpisów. Autocytat:
Mocny, ciekawy interfejs + społeczność aktywnie tworząca zawartość Sieci + dane w formacie dostępnym zarówno dla człowieka jak i dla maszyny/agenta + łatwa integracja tych danych na przestrzeni całego globu — dopiero w takim ujęciu Internet zaczyna się robić interesujący. :-)
Pierwsze 2 składniki postrzegam jako sedno zabawy o nazwie „Web 2.0”. Dwa następne, od słowa „dane”, to zysk z wdrożenia idei Semantic Web.
Odpowiadając na pytanie na wstępie — tak, napiszę bliżej z czym to SW się je i po co. Niedługo.
Małe wyjaśnienie dla zamyślonej młodzieży: tytuł wpisu to oczywiście cytat z Rejsu:
A! Przepraszam bardzo... Ja nie słyszałem po prostu jak pan śpiewał bo byłem zamyślony... Ale nic niech pan nie powtarza. O czym było? Pan zreferuje łaskawie kolego. To ja się zastanowię.
patrz również:
2005.12.02 | 8 komentarzy |
tagi » teorie i przemyślenia, semantic web, web2.0
Komentarze
#1 | 2005.12.02 23:33 | Riddle
Pseudotrackback. Z naciskiem na podejście do Web 2.0 a nie SW.
#2 | 2005.12.03 05:58 | Tomasz Staniak
Potrafimy robić hype, zapewniam Cię Michale - zresztą, sam o tym dobrze wiesz.
Jednak jak już pisałem - nasza społeczność IT jest za bardzo rozstrzelona i za słabo "trzyma się kupy".
W sumie też kwestia - wokół czego ma się trzymać? Tych kilku blogów technicznych?
Poza tym, pojawia się problem poziomu wiedzy. I braku czasu. Zauważ, że hype za granicą tworzą osoby, które już dawno przekroczyły pewien próg - zwłaszcza finansowej stabilizacji. Freelancerzy, który teraz odcinają kupony od własnej sławy - koncentrują się na pisaniu książek, które tak naprawdę co wydanie powtarzają te same prawdy (pierwszy przykład z brzegu: Projektowanie serwisów WWW i The Zen of CSS Design - niby inaczej, ale to samo).
Na temat przeglądarek może powrzucać każdy, bo to się pisze 15-30 minut i od razu leci w świat.
Teksty techniczne to już bardziej złożony problem. Pomijając tutaj fakt - kto ma je napisać, pozostaje jeszcze kwestia - kto ma je zrozumieć i rozpropagować?
Jeśli napiszę po polsku o nowoczesnej metodzie tworzenia jakiegoś efektu to trafi to do tych kilkuset osób, które czytują moją stronę. Połowa z nich ją zrozumie, 1/3 o niej wspomni, 3 zastosują.
I trzeba jeszcze wziąc pod uwagę fakt, który wiąże się z tym wszystkim - słomiany zapał. Jesteśmy w większości ludźmi młodymi, bądź bardzo młodymi. Mamy setki spraw, ambicji, nadziei, planów. To również nie pomaga rozwinąć się żadnemu hype, poza pieniactwem.
Ale spokojnie, to się zmienia. Niestety, ściany mają uszy, więc w tym miejscu ugryzę się w język.
#3 | 2005.12.03 11:51 | Marcin Sieńko
A ja powiem złośliwie: wy - technicy - powinniście wziąć odpowiedzialność za przyszłość i rozpropagowanie nowych technologii sieciowych.
Ja, prosty humanista, mogę próbować śledzić to co się dzieje, mogę próbować nadążać za trendami, ale zwyczajnie nie mam na to czasu, zajęty innymi (zawodowymi i hobbystycznymi) rzeczami. A rzeczywistość ucieka.
Mogę sobie prowadzić stronę domową, która jest napisana z wykorzystaniem xhtml i css. Wymagało to wysiłku, przekopania się przez podręczniki i poradniki, ale dało się zrobić. Gdy dodaję do tego bloga, tworzonego na platformie WordPress, znów muszę uczyć się od nowa -- napisanie szkieletu strony i ostylowanie tego wymaga innego rodzaju wiedzy (na przykład elementarnego zrozumienia struktury stron pisanych w php). A tu już czytam o AJAX-ach, DOM-ach, i innych takich...
I tak trwa ten wyścig zbrojeń. Mnie się chce, dlatego pewnie w końcu stworzę własny szablon WP. Może i znajdę czas na opanowanie nowych technologii, sztandarowych dla śmiesznego Web2.0. Ale moi koledzy z pracy nie rozumieją nawet idei XHTML. "Przecież NVU wyrzuca takie ładne strony. Mogę sobie sam umieścić link i obrazek." Tak, pewnie lepsze to niż FrontPage, ale problem pozostaje. A problemem jest wiedza.
MSZ w Polsce wciąż brakuje dobrych wprowadzeń do większości nowych technologii. I to stawia barierę nawet dla tych, którym by się chciało. Spróbujcie dotrzeć ze swoim kagankiem oświaty nie tylko do kolegów-techników, a może z czasem nie trzeba będzie opierać wspólnoty na "tych kilku blogach technicznych".
#4 | 2005.12.03 13:37 | adas
Jeśli napiszę po polsku o nowoczesnej metodzie tworzenia jakiegoś efektu to trafi to do tych kilkuset osób, które czytują moją stronę. Połowa z nich ją zrozumie, 1/3 o niej wspomni, 3 zastosują.
Kiedyś na blogu Tomasza zaproponowałem stworzenie Planety (takiej jak mają społeczności Mozilli, Opery...) dla własnie takich wpisów. Wtedy więcej osób miałoby dostęp do takiej wiedzy. Patrys odpisał:
Spokojnie, nie śpimy ;)
Nie każdy ma tyle chęci aby śledzić kilka blogów. A RSS-y przecież można świetnie wykorzystać. No chyba, że się coś dzieje?
#5 | 2005.12.03 14:49 | Tomasz Staniak
Dzieje się Adamie, dzieje się. Myślisz, że dlaczego narzekaliśmy/narzekamy na brak trackback/pingback w Joggerze? Przecież nie dlatego, że chcemy być "edgy".
Tylko, że nie jesteśmy ludźmi pokroju Jeffreya Zeldmana, nie dysponujemy nieograniczonymi finansami i czasem wolnym. Ludźmi, którzy mogą olać pracę, naukę, rzucić wszystko i sklikać z miejsca co nam po głowie chodzi. Dlatego "it takes time".
Marcinie, jest to problem, jak najbardziej - ale gdy już ktoś rzuci ideę stworzenia takiego kursu (np. zapoczątkowany przeze mnie i Kornela - http://kurs.browsehappy.pl) to praktycznie nie ma nikogo, kto by się podjął współpracy. I tu wracamy do drugiego akapitu - nie jesteśmy polskimi Zeldmanami.
Pewne kroki czynię obecnie w Web Standards w art&design Webesteem, które wraz z kolejnymi numerami będzie wprowadzać niespodzianki niespotykane w polskich opracowaniach.
A w sumie to chyba jakąś nową notkę dodam.
#6 | 2005.12.03 18:19 | Marcin Sieńko
Myślę, że kurs.browsehappy.pl to dobry pomysł, ale chyba jeszcze przedwczesny.
Wydaje mi się, że tutaj są trzy pytania, na które trzeba odpowiedzieć przeciętnym użytkownikom: po co? jak? i czym?
Po co? -- to jest podstawowe pytanie. Większość ludzi zwyczajnie nie widzi potrzeby angażowania się w xhtml-e i tym podobne. Bo to niepotrzebne, skoro stronę można zrobić FrontPagem. Chyba należałoby zacząć właśnie od wytworzenia swoistego pozytywnego snobizmu na dobre strony. Ale jak do tego skłonić -- nie mam pojęcia.
Dopiero potem można tłumaczyć jak. Tutaj serwisy takie jak Wasz kurs dopiero mają sens (swoją drogą - przyjrzę się temu projektowi. Może zdołam w czymś pomóc, z perspektywy humanisty, któremu się chce). Być może oprócz nauki przydałby się katalog gotowych szkieletów stron, możliwych do wykorzystania. Tak, by użytkownik mógł po prostu wkleić swoją treść, z bardzo podstawowymi tagami.
Pozostaje jeszcze problem narzędzi -- tych także brakuje. Prostych narzędzi, wyrzucających prawidłowy kod. Ale to już robota dla zaangażowanych programistów.
Mówiąc krótko -- przydałaby się przemyślana, dobrze zaplanowana akcja propagandowa.
#7 | 2006.01.02 17:31 | Michal Harezlak
czy wogule pisac o technice po polsku ma sens?
IMHO faktem sa spolecznosci [z braku lepszego slowa]
poziome. jezykiem komunikacji w naszej branzy jest angielski.
szkoda wysilku na pl.
#8 | 2006.01.04 13:38 | shima
[...]szkoda wysilku na pl[...]
Czemu? Bo w 6-literowej frazie można popełnić 2 błędy? Owszem, językiem branży jest angielski i pisanie np. specyfikacji w języku polskim mija się z celem, ale dużym plusem tego bloga jest kształowanie świadomości polskiej części społeczności (moim zdaniem bardzo dobre słowo) internetowej.
Uwaga: Ze względu na bardzo intensywną działalność spambotów komentowanie zostało wyłączone po 60 dniach od opublikowania wpisu. Jeżeli faktycznie chcesz jeszcze skomentować skorzystaj ze strony kontaktowej.