niekompetencja, kłamstwa, interesy
Wbrew pozorom nie będzie o politykach. ZDNet News uraczyło nas wczoraj artykułem o intrygującym tytule Google exec challenges Berners-Lee[1]. Jest to krótki zapis interakcji w jaką wdali się Tim Berners-Lee („the father of the Web”) i Peter Norvig („Google Director of Search and AAAI Fellow”) podczas AAAI06.
niekompetencja
Podstawowy zarzut problem stawiany przez Norviga nie jest oczywiście niczym nowym i słyszymy go od lat:
„I am not against the Semantic Web. But from Google's point of view, there are a few things you need to overcome, incompetence being the first,” Norvig said. Norvig clarified that it was not Berners-Lee or his group that he was referring to as incompetent, but the general user.
„We deal with millions of Web masters who can't configure a server, can't write HTML. It's hard for them to go to the next step.”
Niewątpliwie prawdą jest, że poziom niekompetencji w sprawach technicznych, okołowebowych, osiąga nieraz wartości niedopuszczalne w żadnej innej branży. Zresztą jest to zaraza drążąca całe IT — z powodzeniem pracują tu ludzie, którzy dla dobra ludzkości powinni być zwolnieni natychmiast. Z drugiej jednak strony w społecznościach niekontrolowanych, jak blogosfera, znajdujemy niemal codziennie przypadki odwrotne — można np. być niedorosłym, kompletnie niezrównoważonym młodzianem o zerowych zdolnościach funkcjonowania w społeczeństwie i równocześnie posiadać zaskakująco dużą wiedzę techniczną. W takich warunkach trudno wyrokować czy przejście na „następny poziom” jest łatwe czy trudne. To bardzo zależy od tego kto miałby tego przejścia dokonać — młody gniewny, który nie pamięta Sieci sprzed „2.0”, czy stary wyjadacz, który orgazm życia przeżył oglądając pierwszą stronę WWW w początku lat 90.
A poza tym, jak pisałem niedawno, krzywa uczenia się SW jest bardzo stroma — trzeba podjąć spory wysiłek, jednak efekty mogą być równie duże. Motywacje do podjęcia tego wysiłku mogą być bardzo różne, może nawet tak niejasne jak, nie przymierzając, potrzeba blogowania...
kłamstwa
Innym problemem istniejącym w dzisiejszym WWW, a urastającym do olbrzymich rozmiarów w Sieci Semantycznej, jest odczuwana przez wielu potrzeba robienia ludzi „na szaro”.
„We deal every day with people who try to rank higher in the results and then try to sell someone Viagra when that's not what they are looking for. With less human oversight with the Semantic Web, we are worried about it being easier to be deceptive,” Norvig said.
Nie da się ukryć, że spam dzisiejszy jest tylko małą uciążliwością w porównaniu z tym, co mogą podobne działania uczynić w Sieci Semantycznej. Dlatego przekazywanie zaufania do źródeł informacji jest jedną z najważniejszych rzeczy, które muszą być zestandaryzowane zanim SW wyjdzie z laboratoriów uczelni na świat komercyjnego WWW. Problem jest znany od dawna i na każdej niemal konferencji można spotkać kolejną wersję mechanizmu Web Of Trust czy podobnego. Nie bez powodu też "Oh yeah?" button znajduje się w Design Issues.
A poza tym — co takiego robi Google, żeby uchronić swoich użytkowników przed zalewem śmieci i kłamstw na WWW?
interesy
Nie należy również zapominać o tym, kto jest tak gorliwy w wyliczaniu trudności wdrożenia SW. Nie jestem aż tak naiwny, żeby nie podejrzewać Googla o chęć zdeprecjonowania tej idei. Google jest potęgą dzisiaj, kiedy stanowi praktycznie podstawowy interfejs miedzy człowiekiem a przepastnymi zasobami WWW. Byłoby dziwne gdyby zależało im na wpuszczeniu do Sieci stada prywatnych agentów wyszukujących zadane informacje na zlecenie użytkownika. Zwłaszcza jeśli taki agent dąży uparcie do celu i nie rozgląda się za „rozpraszaczami” typu Google Ads...
Dopisek godzinę później: zapamiętać na przyszłość: blogosfera zawsze jest szybsza i dowolny artykuł wart skomentowania, na pewno został skomentowany zanim o tym pomyślałem.
[1] Cynk od Piotra Koniecznego.
2006.07.20 | 3 komentarze |
tagi » semantic web, google
Komentarze
#1 | 2006.07.27 18:01 | a.dan.ti
całkiem interesujący artykuł dotyczący tematu :.. "Semantic Web meets Web 2.0 (and vice versa)..." jeśli jeszcze nań nie trafiłes to link do pdf'a TUTAJ
a tak BTW, to właśnie Google mógłby sobie pozwolić na zainwestowanie w SW, szkoda, że się im nie chce...
#2 | 2006.07.29 10:07 | MiMaS
Trochę przebrzmiała sprawa.. Mnie osobiście porównania Web 2.0 do SW zdązyły już znudzić. Krótkie podsumowanie też już było ;-)
A co do Google — właśnie IMHO nie mógłby sobie pozwolić, bo to wymagałoby zmiany ich modelu biznesowego... Google jest potęgą głównie dlatego, że SW nie zaistniała na szeroką skalę. Jeszcze.
#3 | 2006.07.31 23:31 | a.dan.ti
a no rzeczywiście, przyznaję się -> nie przebrnęłam przez całą treść twojego bloga ;-) a porównanie we wspomnianym wpisie rzeczywiście trafione ;-)
Z Google nie bedę się kłócić, nie jestem ekspertem ;-)
Uwaga: Ze względu na bardzo intensywną działalność spambotów komentowanie zostało wyłączone po 60 dniach od opublikowania wpisu. Jeżeli faktycznie chcesz jeszcze skomentować skorzystaj ze strony kontaktowej.